Od zera do bohatera, czyli o tym jak nauczyłam się włoskiego
by Marzena - wtorek, 28 marca 2017
07:58
Moja historia z włoskim
rozpoczęła się w dniu kiedy poznałam mojego męża Albiego, czyli dokładnie w czerwcu 2007
roku. Całkiem przypadkiem miałam pomagać
w tłumaczeniach z angielskiego i zająć się włoską grupą muzyków, która
przyjechała na koncert i wymianę kulturową do mojego rodzinnego miasta w ramach
współpracy miast bliźniaczych. Byłam po maturze w trakcie moich najdłuższych
wakacji życia, więc było to dla mnie nowe i ciekawe doświadczenie. Nigdy wcześniej nie byłam we Włoszech, nie
miałam też styczności z Włochami ani z językiem. Totalne zero. Tego dnia padły
pierwsze słowa takie jak "ciao", "buongiorno" czy "grazie". Zadowolona powtarzałam
wszystkie z nich a Włosi zadowoleni przyklaskiwali. Byłam "brava". Zanim
się obejrzałam, wymiana się skończyła i odwieźliśmy grupę na lotnisko. Kilka
zakręconych dni i tyle.