Moje pierwsze zderzenie z "północnowłoską" mammą ograniczyło się do uśmiechów, zapoznawczej konwersacji, tłumaczonej na bieżąco przez moją drugą połówkę, z cyklu "co tam słychać, jak ci się podoba we Włoszech i jaka to ładna pogoda" oraz wspólnym wypiciu kawy. Szczerze? Wulkan energii to na pewno nie był. Po 8 latach znajomości, mogę śmiało...