Drogi uśmiech, czyli jak wygląda kwestia włoskich dentystów

by - środa, 16 maja 2018 04:22

Odkąd mieszkam we Włoszech unikałam tutejszych dentystów jak ognia. Powód? Mam swoją zaufaną dentystkę w Polsce i jak tylko jestem w kraju to zapisuję się do pani Kasi. Całe szczęście, że moje wizyty kończą się na przeglądzie stomatologicznym, czyszczeniu czy drobnych zabiegach. Prywatna dentystka jest dość droga jak na polskie standardy, ale w porównaniu do włoskiego cennika to pikuś. I to właśnie cena jest kolejnym powodem dla którego omijam studia dentystyczne szerokim łukiem.


Włoscy dentyści zarabiają ogromne pieniądze. Mój znajomy dziadzio Italo, który wpada praktycznie codziennie do naszego hotelowego baru, jest ex dentystą. Nie wie co robić z pieniędzmi. Opowiada mi czasem anegdotki z życia, to włos się jeży na głowie. Zarobił w życiu tyle, że pewnie i jego wnuki mogłyby spokojnie nie pracować...

Na hasło "dentysta" widzę przerażanie w oczach Włochów. Każda najmniejsza pierdoła kosztuje majątek. Zaczynając od czyszczenia zębów, za które moja teściowa płaci 80 euro. Na czarno. Nie mówmy już o przypadkach ekstremalnych. Chłopak znajomej (26 lat) praktycznie wymienia sobie wszystkie zęby, bo inny dentysta spartaczył robotę. Cena? 20 tys. euro. Mąż innej koleżanki z pracy też miał serię problemów. Wyliczono mu 15 tys. euro. Wzięli pożyczkę i się leczy. Inna znajoma postanowiła zainwestować w zęby, ponieważ po serii antybiotyków w dzieciństwie kolor jej zębów był tak naprawdę szary. Cena? 30 tys. euro. I rozumiem, że będą mieli piękne zęby....ale o czym my w ogóle mówimy? Co to są za ceny?

Jeżdżąc do supermarketu rzucają mi się czasem w oczy reklamy chorwackich dentystów. Firmy załatwiają transport i wizyty. Niezły interes. Zdesperowani Włosi wybierają się na dzień czy dwa, żeby załatwić kwestię bolących zębów. Koszty? Dużo tańsze niż na miejscu w rodzinnym kraju. Ale i tak większość Włochów nie zaryzykuje, bo boi się, że to co chorwackie to przecież zagraniczne, obce i na pewno gorsze. 

Ja zaliczyłam swoją pierwszą wizytę u dentysty wczoraj. Prywatnie, bo trzeba było działać szybko. Noszę tzw. retainer (kto nosił stały aparat to wie o czym mówię) i skubany się delikatnie odkleił. Siedziałam na fotelu niecałe 10 minut. Cena? 50 euro. Bez rachunku. Wyszłam zdegustowana. Lekarz stwierdził, że może powinnam zdjąć obecny i założyć nowy. Aż strach się bać ile by krzyknął za taką wizytę. 

Czy ktoś jeszcze z Was ma do opowiedzenia historię związaną z włoskimi dentystami? Chętnie posłucham, czy to tylko u mnie takie cenniki :)

mg

You May Also Like

0 komentarze